Kryminał
retro to nie lada wyzwanie, z którym stara się mierzyć wielu autorów. I równie
wielu poległo. Na polskim rynku prym wiodą takie nazwiska jak Marek Krajewski
(z cyklem Breslau) czy Paweł Jaszczuk (słyszałem, że nieźle pisze, no i wydaje
go Prószyński). Intrygujące są też powieści Adama Przechrzty z cyklu
leningradzkiego czy najnowszy cykl Gołkowskiego, choć to raczej
fantastyka/historie alternatywne, ale jednak z wyraźnymi elementami kryminału i
sensacji. Warto zerknąć.
Nie
da się ukryć, że to „sztuka” wstrzelić się w realia sprzed lat, zaintrygować,
nie brnąć zbyt daleko w przeinaczaniu faktów, tak by nie narazić się na krytykę
historyków i co wnikliwszych czytelników. Niektórym się jednak udaje i dziś do
grona „moich” autorów dołącza kolejna postać…
Ostatnio
otrzymałem e-mail od niejakiego Krzysztofa Koziołka, który para się pracą
literata (i wydawcy, managera itd.). Zaproponował mi możliwość zrecenzowania
swojej najnowszej powieści - Furia rodzi się w Sławie. Skuszony pochlebnymi
słowami Mariusza Czubaja, które widnieją na okładce uznałem, że… zaryzykuję.
Opłaciło się.
To
zmyślna, napisana z werwą i pomysłem historia tajemniczego śledztwa,
dotyczącego morderstw w niewielkiej miejscowości na terenie Dolnego Śląska
(choć dziś, to jednak województwo lubuskie) – Sławie, położonej nad tzw.
Śląskim Morzem. Agent Anton Habicht oraz szef miejscowej żandarmerii, Josef
Reiner, rozpoczynają poszukiwania sprawcy zbrodni popełnionej na młodej
dziewczynie. Tropy wprowadzą w wielu kierunkach, obaj co rusz gubią ślad,
jednak coraz wyraźniejsza ścieżka prowadzi do… Tu urwę, bo powiem za dużo.
Trafiamy
w sam środek cichej wojny, nie tyle pomiędzy zwaśnionymi narodami, co samymi
oddziałami armii III Rzeszy. To okres fascynacji okultyzmem w szeregach SS,
poszukiwań cudownej broni przez Wunderwaffe, które… chyba dobiegają końca.
Misternie utkana intryga, gra służb wywiadowczych, miłość, nienawiść, pożądanie
i śmierć (tak, to ostatnie zdanie trąci kiczem).
Żeby
nie było, że tylko autorowi „słodzę”, rzeknę, iż chwilami szedł na łatwiznę,
operując utartymi schematami zachowań i drobną sensacją, bywał przewidywalny.
No i okrasił całość drobnymi wątkami romansowymi (których nie lubię, ale tu
jakoś pasują… no i mają swój konkretny cel). Lekki kicz i banał nikomu nie
zaszkodzi, zważywszy na to, że całość prezentuje się ciekawie, a czyta się
wprost świetnie. Mnogość faktów historycznych i ciekawostek oraz zawiła
nomenklatura sprawiają, że ma się ochotę sięgnąć po autentyczne, nie zaś
fabularyzowane opracowania – by sprawdzić, czy autor nie robi nas w konia.
Stworzenie tak złożonego świata, wierne odwzorowanie klimatu ówczesnych miast i
miasteczek, a także zachowań (teoretycznych) poszczególnych osobistości
wymagało czasu, precyzji i sporej odwagi.
Oczywiście,
większość postaci nie jest autentyczna. Chodzi o realia – od układu miasta,
przez automobile, po wystrój domu i ubiór. Koziołek wykonał dobrą robotę. Autor
w korespondencji mailowej przyznał, że nad materiałem źródłowym spędził wiele
miesięcy. Chyba z dobrym skutkiem.
Sporą
uwagę proponuję zwrócić również na ciekawie ujęte postaci, nawet te drugo- i
trzecioplanowe. Charakteryzuje je często nieco „pogłębiona” psychika, coś
więcej niż tylko ledwie nakreślone rysy osobowościowe. Wiele z nich bynajmniej
nie stanowi jedynie tła.
Powieść
Krzysztofa Koziołka to kawał niezłej prozy kryminalno-sensacyjnej, pozycja w
której łatwo się zaczytać i stracić poczucie czasu. Jeśli szukacie rozrywki,
ciekawej lektury i smaczków historycznych - polecam.
Krzysztof
Koziołek
Furia rodzi się w Sławie
Manufaktura
Tekstów, 2015
Krzysztof Chmielewski
Korekta: Klaudia Kępska
Komentarze
Prześlij komentarz